I ku mnie drżące wyciągnął swe dłonie –
To pierwszy z ludzi który mnie zrozumiał,
O! bo miał serce! sercem odgaźdź umiał –
W dłoń jegom złożył me znużone skronie…
Witaj przychodniu, bracie mój, pielgrzymie,
Zbłąkany w lesie i nocą strudzony,
Nie pytam bracie o twe miano, imię,
Bom pieśń twą słysząc ujrzał moje strony!...
Twoja pieśń rzewna w duszy pustelniczej
Z pod śniegów zimy dni wiosny urocze
Odwiała nagle ... młodości dziewiczej
Uprzytomniła tęsknoty prorocze...
Lecz ty coś śpiewem wywołał wspomnienia
Życia co gaśnie jak lampa bladawa,
Słuchaj – twojego nieciekaw imienia,
Bratem cię witam, i ta przyjaźń łzawa
Co snem wspomnienia z strón twych zmartwychwstała,
I po mych żyłach krążyła i drżała,
Życie mi moje znowu przypomniała!...
Widzisz te dzikie wśród nocy ustronia,
Skały na które księżyc promień ciska
I wód odmęty których kryształ błyska
Rozdarty lecąc po skałach z swym szumem,
Lśniący światłami jak w Boga koronie...
O! to jest życie – z odmętów swych tłumem –
Co w nieskończoność grzmi nie mych tajemnic,
I zmartwychwstaje tęczą – z bolów ciemnic!...
Dziko tu, smutno, i szumiąco w puszczy
Gdzie głosem całym ten huk wodospadów,
I krzyk żałosny dzikich ptaków tłuszczy –
Czasem wrzask boru kiedy rozczochrany
Wzniesie ramiona wśród gromów rozwiany –
Czasem twarz słońca jak gdyby dla zwiadów
Przez drzew konary, gdy zachodzi błyśnie –
A z piany kaskad tęcza drżąc wytryśnie
I nad otchłanią drgająca uwieśnie…
Jak wspomnień smutnej młodości tęsknota…
I ta ot! Lama jedyna istota –
Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/119
Ta strona została skorygowana.