Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/134

Ta strona została przepisana.

Własnego męztwa cudem – cud ujrzyjcie!
I każdy z braci, który był silniejszy
Duchem lub ciałem … krzyż sobie wypalał,
O! i złych każdy męztwem najdzielniejszy
Gromił – lub skonem gromiących ocalał!...
I krzyże białe i krzyże czerwone
Na nasze płaszcze kładliśmy w zachwycie
A twarze wojska były rozognione
Jak tysiąc słońc co wychodzą o świcie
W pożar zapału już rozpłomienione!...
Jak twarz słoneczna co schodzi nad światy
I zgania księżyc pomocny, rogaty,
Gdy noc rozdziera na piersi – mgieł szaty!...
Tu rzucił starzec szaty pustelnicze
I wszedł do chatki swojej – a po chwili
Wyszedł w pancerzu, miał z piórem przyłbicę
I krzyż na płaszczu – z jednej strony, z drugiej
Na obnażonem od miecza ramieniu
Krzyż wypalony … widziałem!... a postać
Tak zolbrzymiała … tak urosła czołem,
Że zdał siłę jakimś mścicielem aniołem
Że widząc – brata chęć rycerzem zostać!...
Włos tylko siwy – broda śnieżna, biała
Po piersi lśniącej pancerza spływała –
Patrz! taki byłem!... gdy w Jerozolimie
Zdobytej wchodząc w tęże samą bramę,
W której znieważył Turczyn moje imię
Znów postać Turka spotkałem tę samę...
Jeden z rycerzy o ziem go obalił
A jam mu – życie przemocą ocalił
Bo rzekł mi ojciec Święty w Imię Boga:
«I twej miłości nietrać w obec roga!»
On drżący, blady, przed konia się rzucił
«Odsłoń hełm Panie! Zawołał – mam w domu»
Bogactwa – niechaj ujrzę dzisiaj komu –
Dziękczyć – tyś serce wdzięcznością ocucił –
Odsłoń twe czoło!... gdyś mi tyle zrobił,
Zrób i tę łaskę!... Ja hełmu ugiąłem