Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/148

Ta strona została przepisana.

............
............
............
............
I poszli rządzić! ............
............
. . . . . . . . . . . .
Garstka mych rycerzy
Niechciała puścić mnie z swego ogniwa,
Lecz się wydarłem – chyżej niż wiatr bieży,
Koń mnie precz uniósł!... na wiatr jego grzywa!
Odwrócić twarzy za siebie nieśmiałem –
Ja co krzyżowych wojen ziarno siałem!...
............
Pojrzę wśród drogi –
Pielgrzym jakiś idzie –
Zkąd droga bracie? Z Rzymu w święte skały! –
Idź! Idź! Pielgrzymi już nie cierpią w biedzie,
Bo tam otwarta droga Betleemu
Na skał tam tronie gdzie turbany wiały,
Dziś Godfred Panem – a z Jeruzalemu
Wyciąga dłonie bratnie – wam pielgrzymie!...
A na zachodzie? A co słychać w Rzymie?...
W Rzymie?
Rzym grubą okryty żałobą
Modli się płacząc!...
Przebóg!.. za kim bracie?...
Za Piotrem Mnichem co poległ –
Ja z tobą!...
Ja Piotr! Jam żyw – i dążę ku mej chacie! –
A Papież Urban, czy nam gołąb zdrowy?...
Zawsze włos biały jasne czoło kryje? –
Papież!... już od dwóch miesięcy – nieżyje,
 Wieść o twym skonie starość mu skończyła,
A w Rzymie smutna godzina wybiła…

A więc poszedłem – na Urbana grobie
W Rzymie, nieznany, cicho się modliłem