Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/155

Ta strona została przepisana.

Czy w szmerze listków – co flet cichy wtórzy,
Trzmielenie wasze – jam rozumieć gotów – –
Bo co głos ludu w wiekach konający
Uchu mojemu nie dopieśni smutny,
Co dzwon cerkiewki, jęczący , pokutny
Sercu mojemu, sercem nie oddzwoni,
To dopowiecie – wy! duszy milczącej
Co nad grobami stólecia łzy roni!...
Szumcie mi szumcie, wy Karpackie bory!
Z arfą mą tęskną, na Wyczu siędę
Myślą w te czarne znużywszy się nory
Wzlecę z nich ptakiem – i pieśń śpiewać będę...
I sięgną, w duszy mej ciche głębiny
A z nich pajęczą nić krwawą wyprzędę,
Pająkiem po niej przez wieków szczeliny
Zbiegnę po strunach, i na skrzydłach pieśni
W mgły te polecę – gdzie tęskiej, boleśniej
Do ojców moich w rozdźwięki tułacze
Zawołam:
«Polska!...»
Niźli orzeł kracze,
Kiedy mu gniazdo przechodzeń rozwali
A żadne z orląt – życia nieocali –
Z orlerni szpony – i orlę rozpaczą...
Nie będę arfy mej głaskał palcami,
Będę ją szarpał orlemi szponami,
By była dziką pieśń, jak górskie syny,
Jak wiek co skonał ze swojemi czyny...
A dziś witajcie mi olbrzymów cienie
O których słyszę w szumie starej sosny
I w dniach omglonych mej porannej wiosny
Dumam, w tęsknocie szląc ciężkie westchnienie,
Mej smutnej duszy w przeszłości obszary –
A co mi ciemne, to pochodnią wiary
Rozświecę jasno w otchłaniach przed sobą –
Z wami ożyję – i skonam żałobą!...
Bo waszą myślą wzrósłem smutne dziecię,
Wśród borów sosen, których szum żałosny