Gdzie jego oręż? czy w krwi wroga broczy?
Gdzie jego hufców piorunowe strzały?...
O Polsko! Polsko gdzie Bolesław Śmiały?...
Od czasu zbrodni, w sromie i bezcześci
Przepadł – jak kamień w jeziorze – bez wieści!...
I jedni dzieją, że w klasztorne mury
Utonął, mnisze przebłagać kaptury,
Inni że dzik rozpaczą zbór gnany
Od psów na łowach został rozszarpany,
I słychać jeszcze że w dalekie strony
Poszedł do króla Węgierskiej ziemicy
Szukać gościny, wygnan z swej stolicy –
Ale i ztamtąd w krótce wydalony
Przepadł – nikt niewie w jakie świata strony?...
Urycz od ludu jak pamiątka czczony
Dawniej pogańskie mieszkały w nim Bogi,
I wiek uświęcił te skaliste progi –
Lecz dziś – od ludu z trwogą opuszczony?...
Ni tam pasterze ze swojemi trzody
Bieżą nad skały i lasy i wody,
Ni tam myśliwiec zabrnie mimochodem,
Ni zwierz zabłądzi – ni pszczoła miodem
Zaleci nawet – boć od dawna głucho
Pomiędzy ludźmi dzikie krążą wieści,
Nie jeden świadkiem na oko i ucho,
Że strach w Uryczu pieczarze się mieści –
Nigdy w dzień wprawdzie (chyba jeźli burza!)
Tam się niejawi straszliwe widziadło,
Cicho – i cicho – kwitnie dzika róża,
Kilka płaczących brzóz pod skałą siadło,
A w dali rzewnie fletują pasterze
Nucą dziewczęta i oracz ponuca,
Lecz ledwo ziemia zmierszchem się zasmuca