Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/17

Ta strona została skorygowana.

I rzewnie szumi topola — lecz rzewniej
Gra jego skrzypców płynie — coraz śpiewniej...
On okiem rzucił po tym pięknym świecie
Co noc majowa cicho osłoniła,
Mgieł puchy w blaski nowiu otuliła
A w świat ten patrząc tajemnicze dziecię
Błękitnych ocząt w górę wznosi dwoje
I pieśni duszy swej — z wiosną wraz splata
Na świecie wiosna — o! i jego lata
Wiosenne — czyste — jako górskie zdroje
Prądem się suną w pierwsze niepokoje...
Długie mu włosy opadły na szyję
A w piersi słychać jak tam serce bije...
O! w jego duszy tak wiosennie, rzewnie
Jak nocy maju — pieśń cicho, powiewnie
Z szumem ziół, fali, i dzwonów polotem
Modli się stwórcy w blasku nowiu złotym,
Bo to dziecinne serce nic nie miało —
Nic oprócz Boga którego kochało,
Wszystkich strun duszy harmonią wspaniałą!..
Nic oprócz ziemi rodzinnej ugoru
I swej muzyki płaczu porannego,
Którym z tajemnic duszy spowiadało
Się Stwórcy swemu każdego wieczoru —
W swych skrzypiec tonach ducha młodzieńczego
O wiosno życia! jasny archaniele
Kto ciebie nie czuł w swej młodzieńczej duszy
Ten cię nie ujrzy w promienistem ciele
I łez sieroctwa braciom nie osuszy...
Bo kto raz cierpiał tutaj w imię twoje
Modlitwą cierpień — ten ducha ramiony
Pchnie Ciebie ziemio i pójdzie w przeboje
Aż tam! gdzie gwiazd twych odpoczną milony!
Tak w ciszy nocnej tony z tonów płyną
Jedne po drugich modlitwą natchnienia
Głośne i ciche... powstają i giną
Jak dusze czyszca lecąc w nieb sklepienia
A on pociąga coraz silniej, śpiewniej,