I klęcząc nad nim ku ziemi złamany,
Raz pierwszy poczuł — wszystkie sierót rany!..
I chłopię małe usta zacisnęło
Ni jęku z piersi, ni łezki z źrenicy
Tylko schylone w zmartwiałej tęsknicy
W lica umarłe starca utonęło,
Jak kłos swą jasną główką pochylone —
Rączęta na pierś złożyło ściśnione
Potem porwało za skrzypeczki małe
I cichym muzyki serdecznym płaczem
Jako szum drzewa, gdy nań wiatr powiewa,
Śpiewał — bo czuł się sierotą tułaczem
Widząc przed sobą — przyszłe życie — całe!
Przy trupie starca klęczał oniemiały
I tak wypłakał cały żal — nie cały!..
Bo są boleści w sercu jak ołowie —
Których tu człowiek nigdy nie wypowie —
Które przyjaźni serce może tylko
Przeczuć — i natchnień podzielić tu chwilką —
Po dźwiękach dźwięki płynęły żałosne,
Jak psalm ostatni skowronka na wiosnę
Kiedy mu sępy gniazdo roztargały —
I tak noc przegrał — aż gwiazdy z mogiły
Znikły — i dzwony ranne zadzwoniły...
A on w swej duszy myślał: o Rodzico
Boga! z skroniami w polnych kwiatów wianku
Strójnemi w twej kapliczce modrzewiowej
O! ty wysłuchasz pieśni mej dziewico!...
I dasz spokojność duszy wiarusowej!..
Za jego duszę gram przed tym obrazem!..
I cienie nocy nikły w chmur pogrzebie
I już kaganka światełko konało
Lecz się nie zbudził z rankiem starzec w trumnie
Przy nim pacholę co pieśniami tłumnie
Żalów dziecinne skargi spowiadało,
Nad ranem z trudu usnęło — i spało —
Odtąd chłopięciu pozostało — tyle
Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/22
Ta strona została skorygowana.