Ach! piękność twa złamana w Laokoona ból, wypogodzona uśmiechem duszy Sokrata, kiedy ją Barbarów dzicz spłoszyła – wzleciała skrzydłami czasu – aż długo niewidzialna, siadła na błoniach Auzonii!... ale ja Ciebie Helleńską wołam! ... Morze mogiłą naszą – śmierć nasza życiem naszem – wbrew twoim – i moim wbrew! ... Szalony szału’m pragnął – a tyś mi szałem na szał mój odpowiedziała! ... I ty ukochasz skałę moją jak jam ukochał słowo Hellas, na którego dźwięk łzy tryskają z duszy mojej!... i na dźwięk jego pierwsza łza moja — spotkała na licu twem uśmiech ostatni!... Lezbijski motylu ! ścigam Cię aż moim będziesz! a pieścić cię będę nad źrenicę oka mego – gdy Cię tęsknym bluszczów uściskiem pochwycę! – kolumnę nadmorską niemą, oplotłem u stóp narcyzów wieńcem, aż od ramion mych gorejącego życia stajesz się dziewiczą miłości narzeczoną! ... i szepczesz, stopy mam skajdanione!... a gdym wianek narcyzów rozwiązał pocałunkiem na stopach twych – jęłaś uchodzić gwiazdą w mgły przeszłości – ale porwałem arfę mą i zawołałem: Hellas i – wróciłaś – a jam się spytał serca twego, o piękna moja – kto nas dziećmi uczył piękność miłować dla piękności – kto usta nasze uczył całować? nie Endemion o cudna! kto je uczył śpiewać?... nie Orfeusz o boska!... o! pojrzyj tam! przed siebie – o to duch Prometeja połączeń już z ciałem Heraklesowem, zrośli się piersią – akkordem Tytanów pod stopy wieczności rzucili Klepsydrę Saturnową!... a więc witaj mi o boska!... samotna dziesiąta siostrzyco Apollinowa idźmy ku ołtarzom piękności bez końca i płaczmy duch wielkiego ludu – – żeglujmy razem jak orły gwiazd Olimpu i wołajmy wraz: Geniuszu Hellady wstań!
On powstał z snów – i rzekł – αναγχη!... [1]
i padł znów w bratnie Morfea objęcie – a resztę myśli jego niedomówionych szumiało morze o wschodzie słońca!...
- ↑ αναγχη! – w greckim: potrzeba, konieczność, w tym wypadku w αναγχη! wołaczu zapewne trzeba by przetłumaczyć na: "muszę!"