Bez niego tutaj ... o! lecę ku tobie!
Lecę mój miły!... i w wspólnem objęciu
Znikli wśród gaju – i w wspomnień żałobie
Minąłem pracę – czterdziestu dziewięciu!...
W tem śmiech goryczy – gdyby hyeny wycie,
Zaryczał z dali dzikiem chychotaniem
Kto go usłyszy – temu smutne życie!
Jak gdyby Lupa Romy skowytaniem
Pędziła, kiedy jej skąsał wymiona
Romul, że bólem gnała rozwścieklona...
I dzika postać co na chmurnem czole,
Dwa rozżarzone węgle w dołach miała,
Gdzie były oczy – niemi tak strzelała,
Że ten, w którego spojrzy, poczuł bole
Bo patrząc rany wzrokiem wypalała,
Jakby się chciała za swoje miłości
Na każdym z ludzi mścić – i na lud[z]kości,
Na wszystkich Bogach ... na sobie! namiętna!...
Każdemu z cieni straszliwa i wstrętna,
Podlatywała choć pełzła po dole
Krzyknęła zdała: Ha! żywe pachole!
Plująca pianą i strutym oddechem
Witaj mnie czule!... ja jestem Medea!
Co ucztę krwawym napełniłam grzechem!...
I niosę życia zwycięzkie trofea
Łby moich synków jak kwiaty u łona
I w ręku berło – to serce Jazona –
Rozdzieram wiecznie, na miliony części
A jednak zniszczyć, zniweczyć, nie mogę
Tak lecą wieki, a ja w mściwej pieści
Dzierżę to berło i rozsiewam – trwogę –
Jak pajęczyna lekka i zjadliwa,
Co się na kwiatka listeczkach zaczepi
I barwy splami, zmota w swe przędziwa
I oddech woni zdusi, zasklepi,
Tak tobie chciałem – nim dalej polecę,
Zatruć ten urok Hipermnestry [1] cienia,
- ↑ Patrz w Wikipedii artykuł Hypermnestra.