Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/267

Ta strona została przepisana.

I jej dziewicza twarz – jakby z zwierciadła
Myrtis sierocej ... co ją sercem zgadła!
Wszyscy krzyknęli razem z podziwieniem,
Safo się bratu rzuciła na szyję,
Terpander milczał w niemem zadumieniu,
A Myrtis wieniec rzuciła z perłami
Łzy cichej...
                       Matka pyta z pieszczotami,
Gdy światła moja źrenica niepije,
Czemu ty milczysz Synu, kiedy oni
Ten wieniec twojej rzucili już skroni,
Na któryś tyle młodości rozrzutnej
Czucia poświęcił... czemu milczysz synu?...
On rzekł: o matko nie wiem! alem smutny – !
Smutnym mej duszy dopełnieniem czynu...
I gdy tak wszyscy milczą skroń przy skroni,
I patrzą w śnieżny posąg dłoń przy dłoni,
Głos się za niemi ozwał: O Bogowie!...
Jakaż być musi głębia wśród człowieka,
Gdy w was się tylko własnej modli pracy,
Własnym natchnieniom! … i w ostatniem słowie
Życia, natchnieniu swemu, jak ci ptacy,
Ciszy lub burzy nadmorscy posłowie! ...
I wśród nich postać młodzieńca, nędzarza,
Stanęła piękna, był blady, znużony,
Włos miał w nieładzie na wichry rzucony
Z twarzy i z oczu modrych, jasnych włosów,
Patrzy znużenie – znać z dalekiej ziemi
Złamany przybył życia troski swemi –
A z jego słowa znać i tęsknych głosów,
Że Muz kochankiem był z myśli czarnemi –
Safo spojrzała w jego modre oko,
Pierś jej jak fala co się wznosząc, spada,
Westchnęła nagle – urwanie – głęboko
I znów spojrzała – spłoniona – znów blada,
Że już oderwać oczu niezdołała
Od tej źrenicy, co w nią poglądała,