Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/272

Ta strona została przepisana.

Odgarnia włosy – i tęskno jej w łonie,
Drżą jej ramiona – a w sercu pożary –
Gdy kury pieją, matka pieszczotliwie
Zapyta: Safo! przecz nieśpisz spokojnie?
Ona za cytrę ująwszy trwożliwie,
Na swej pościeli siada, i niestrojnie
Włos jej opada i palce drgające
Puszcza po strunach, w tony konające,
A na odpowiedź matce co się smuci,
Smutnie jak słowik nad ranem zanuci:
                «Już zeszły Plejady, [1]
                «Mija północ ze snami,
                «W ranku znika nów blady,
                «A ja z memi myślami,
                «Sama tylko czuwałam,
                «Śniąc bezsenna – wzdychałam!...»


VI.
POLYMNIA.

     Kiedy wieczorem obok matki przędzie,
Zrywa się błędnie, twarz we dłoniach składa,
I znowu z cytrą niespokojna siędzie
I w urywany dźwięk serce spowiada:
«Mamo, mamo ! już niezdołam [2]
«Doprząść nitek , rwie się przędza,
«Ćmi się w oczach, drży mi ręka
«I za nitką nitka pęka,
«Myśl się zanim w dal zapędza,
«Jego imię usty wołam,
« Mamo droga!... niewydołam...»


A gdy wesołe z śmiechem jej siostrzyce
Ganią jej smutne pieśni, Safo lice

  1. Z Safony.
  2. Z Safony.