By pięknie ginąc, ponieśli z tąd wieści
W kraj cieniów, bólem niemym pierś mu pała –
Lecz on jak geniusz milczenia i bolu
Strzegący Grecyi proch, w piołunów polu
U stóp laurowe kładzie im korony,
Drapuje szat ich fałdziste osłony –
Między nich – cytrę położył Safony –
I Leandrowe zakrwawione dłuto,
Którym rozpaczy, prawda – była kutą...
A własną lutnię utulił – pogłaskał
I z dzikim śmiechem o ich stos potrzaskał...
O! patrzcie na nich! jacy piękni! młodzi!...
Patrzcie, nim znikną w płomieni powodzi...
W około dziewic chór lamentujący
I płaczków dzikie, tęskne korowody,
Ze łzawnicami tłum wyrzekający –
I uśmiechnięty tam!... Alkeos młody!...
Bogi uciekli od uśmiechu tego –
Nad stosem posąg Psychy ... z błękitnego
Tła wieńczył dłonią białą mistrza swego !...
Chorus coraz to boleśniejszym głosem
Śpiewa, kapłanka świeży stos podpala
Obłoki dymu łączą się nad stosem,
I z wolna wznosi się płomieni fala!...
(CHÓR MŁODZIEŃCÓW.)
O! lekkie niech cieniom się waszym wydaje błądzenie,
Po smętnych tam połach! o duchy młodości, gołębie!...
Boleści!... szarpania warkoczy!... łamania rąk! do mnie!...
Do mnie ty Niobo ze sercem boleści skalistem!...
Lecz starcze ty czoła niepodnoś na Fatum przemożne,
Ty młody idź piewco odzyskać ojczyznę!...
Pójdziemy ci w pomoc!... dzwonimy w te tarcze mieczami!...
Lecz głośniej dziś serce o piersi uderza o biada!...
O biada! o biada! o biada!...