On w ciszy duma – i tworzy – i działa –
Pracą się wciela w duchów obcowanie,
Słowem niemarni myśli, co powiała
Jak anioł Pański na czynu świtanie!...
Cierpi bez końca – a jak ranne zorze
Przed Panem wiecznie z piersiami krwawemi,
Cichy, miłosny, z swą wiarą w pokorze,
W Boga na niebie – a w siebie na ziemi!
Za kamień światu on odrzuca chlebem
Kamień w chleb zmienia łzy rosy świętemi,
Niewisząc ziemie pomiędzy – a niebem
Czołem gwiazd tyka [1] – acz stoi na ziemi!
Wieki przetrawił nad księgą rodzaju,
A pewien myślą, że usiadł w tej chwili,
Że dotąd ziemia w swojej wiosny Maju
Przyszłość mu świata w jego sercu kwili!
Cierpienie szczęściem – szczęście mu cierpieniem,
On w zamyśleniu gniewem Mojżeszowym
Raz się oburzył – świątyni kupczeniem
Gniewem piorunów, tu, po – Chrystusowym...
W tem grzmot straszliwy rozdarł biodra światów,
Grzmot niesłychany – gdzieś z góry – gdzieś z dołu,
On go wziął jeszcze za śmiech ziemi katów,
Za śmiech ostatni – tryumfalny! – czołu
Jakowaś jasność trysnęła od góry –
Wzniósł oko ciche – a gwiazdy padały,
W gromach archanioł dnił się z nocnej chmury,
Z olbrzymią trąbą – której głosy grzmiały,
I zewsząd wlokły się narodów kości…
Z pękniętych grobów trwożnie powstające –
A tam na tęczy siadł ojciec Światłości,
Garnąć do siebie smutne i cierpiące…
- ↑ W druku jest „tylka”, lecz cały wers: „Czołem gwiazd tylka – acz stoi na ziemi!” wskazuje, że to literowka i powninno być „tyka”, wówczas cały wers nabiera sensu: „Czołem gwiazd tyka – acz stoi na ziemi!”