Tęskne skrzydła rozkrzyżował,
Siadł na suchy dębu szczyt –
Leciał, szumiał orzeł siry,
Po nad grody, świat szeroki,
Jak nasienie pieśni z liry,
Tęskniąc w jasne zórz obłoki...
Aż na krzyżu siadł nad drogą,
Wzruszon [1] patrzał na skał szczyt,
Czuł, co orły uczuć mogą,
Gdy miał błysnąć słońca świt!...
Ha! w krzyk dziki pierś wrzasła
I uderzył w lot skrzydłami,
A pobytem swego hasła
Jął się wzbijać nad górami...
Szumiał – chyżej – coraz chyżej,
Witaj, witaj, orle życie!
Coraz wyżej – coraz wyżej –
Aż rozpłynął się w błękicie!...
Siedział orzeł na kurbanie,
W szponach trzymał trupią głowę,
Czyż za gniazdo orłu stanie,
Gniazdo myśli stuwiekowe?...
Siedział, dumał, bił skrzydłami
I nastrzępił białe pióra,
Jakby tęsknił za gwiazdami,
Co pokryła czarna chmura…
Cicho było – ciemno było –
Wicher stepów dumą śpiewał,
Ziemia zdała się mogiłą
I liść z drzewa ulatywał…
W tem nadpedził z głuchym szumem
Smok z oczyma jarzącemi,
Z piersi dymów ziajał tłumem,
Warkocz iskier słał po ziemi...
- ↑ W druku „Wrzuszon” ale to literówka od wzruszon.