Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/364

Ta strona została skorygowana.

I perłach stroi półsenny duch burzy
A serce samo — bite w swej podróży...
I tak mu smutno ... że czasem w tęsknicy
Zerwie się dziko!... i nicość powoła —
Przeklnie głos swojej młodości orlicy,
I przeklnie wiosny swej stróża anioła
I przeklnie gwiazdę swą!... I swe nadzieje
I — niebyć!... dziko jako orzeł w chmurach
Zawoła — za Billi grzmot piekła się śmieje —
I duch upadnie rozesłan w swych górach,
Na progu skały, skąd jak samotnika
Myśl, w otchłań z szczytów spada fala dzika,
Gdzie szumią sosny wieków wychowanki,
A duch w objęciu rozpaczy kochanki
Samotny — czarny — i nad wszystkie sępy
Zasępion, chciałby wyrzucić swe życie
Z siebie, w świat czuciem i miłością tępy,
Jak rdzawy nóż, co więcej nieukroi,
Ale skaleczy przeto!... i w błękicie
Przegląda stal swą zimną i szyderczą
Jak dusza, co się w piękności ustroi,
Lecz pozostanie zimną i bluźnierczą
Jak szkielet trupi — stojący w ustroni,
Coby Eola arfę trzymał w dłoni
A płaczem muzyki, nocą zwiedziony,
Człowiek by myślał — że tam brat natchniony...
O nie! to arfa w szkieletowej dłoni
Wspomnień powiewem — westchnęła w utroni!...
W on dzień w rozmyślań chaosie ogromu,
Duch jest jak orzeł — oślepły ad gromu,
Co choć roztoczy swe skrzydła wichrowe
O skałę własnych gniazd — rozbija głowę!...


O rzuć mi chmurę na czoło ty Boże!...
I daj mi skryć się za nią w sen wieczysty,
Dziki jak otchłań nad którą gra morze,
Czarny jak dusza moja — byle czysty!...