Boskie, jak miłość pierwsza, nieśmiertelna, bratnia,
U nóg jej młodzian smutny, spójrzenia orlego,
Znać idzie w świat daleki — to chwila ... ostatnia ...
Dokoła cisza — jęki dzwonu już skonały,
Nad niemi stare lipy swój pacierz szeptały!...
On klęcząc dłoń jej drżącą do swej piersi tulił,
Ona drugą we włosach na czole mu składa,
I wzrok jej cichym bólem duszę swą spowiada
Bólem, którym szał serca jego się rozczulił…
I łza jej na pochmurne upadła mu czoło,
A on drugą z jej oka pochwycił ustami
I dłoń jak do przysięgi wzniósł nad róż tych koło,
A dusze były ciche jak niebo z gwiazdami...
I jeszcze raz — ostatniem w nią spójrzał spójrzeniem,
Anioł wiosny swych skrzydeł otoczył ich cieniem!...
Załośnie szumi jesień — tumanem roznosi
Chmury liści po drogach od drzew oderwane,
Nad rzekę, z skał sił w lasach czarny klasztor wznosi,
W nim brzmię dzwony chrapliwe — stare — z dział ulane —
W nim słychać chór niewieścich głosów, co wezbrany
Płynie przy lampach co dzień ku stwórcy wszechświata,
Tam w dni świętlane z chórem głosów brzmią organy,
I chór dziewcząt sierotek z kadzidłem się splata...
I grobowo w tych murach, każdy krok swe brzmienia
Potraja w korytarzy, załomach sklepienia —
Cicha cela klasztorna — ściany jej sklepione
Krzyż — i obraz Teresy świętej zawieszony,
W trupiej głowie światełko drga niedopalone,
A na oknie u kraty, białych róż wazony...
W tej celi głos niebieski, muzyki organów!...
Przy nich w zakonnych szatach niewiasta o! młoda,
Z pod rąk jej płyną tony jak jej źrenic woda
Czyste!... skrzydłem boleści tam do Pana panów...
Twarz jak marmur — spokojna — muzyki westchnieniem
Za Polskę duszy swojej modli się cierpieniem!...