To świątynia, gdzie Bóg dał plan architektury —
Wyżej! wyżej pochodznie!... przed nami załomy
Sklepień stalaktytowych i ciemnic pogromy
A w głębi odgłos kroków gubi się ponury!
Państwo głazów!... jak widma szkieletów bez końca,
Stojących w katakumbie — a łzy ich w ciemności
Z wilgotnych sklepień dzwonią w śmiertelnej cichości!...
Płaczą — bo niewidziany nigdy twarzy słońca —
Tu dla zbrodni tyranów szatan stworzył nory!...
Tutaj ssą piersi Furyi, nim wyjdą z ciemnicy
Takie zapewne serce Cara! kiedy chory
Oddaje czarną duszę pomiędzy potwory!...
Tutaj kiedy zabłądzi promień błyskawicy
Drga… łamie się… i kona w przestworzach ciemnicy!...
Witaj mi mój najmilszy wąwozie wspaniały!
Prawnuczę Kościeliska! bramo do Tatr świata —
Jak wież gotyckich igły — bluszcz tarnie oplata,
Na skałach świat potworów w locie skamieniały!
Środkiem poobrywane bryły nad bryłami,
Po mchów ich aksamicie pędzi zdrój spieniony,
Spada z stopnia na stopień cały zbłękitniony,
Grając ciągłą harmonią szklanych fal dźwiękami…
Tam! w dali widzę tęczy nad lasami lśnienie,
Którejby niezaklęta Ruisdala źrenica!
Tęczo, ty mi wspominasz moich lasów cienie,
I dolinę, gdzie cicha nuciła dziewica!...
Serce jej było czystsze niż górska krynica
A dusza jak ty tęczo!... o płyńcie strumienie!...
- ↑ Brony, bramy.