Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/48

Ta strona została skorygowana.

Drżeć by w nas serce nie usnęło – skałą…
    By nie krzyknęła nam rozpacz głęboka
        Że z sercem twardem jak Piotra opoka
    Z opoki zeszliśmy na ziemskość własną
    Co mamy czuć – jak gwiazdy co nie gasną?..
Uśmiech twój płacze o! czuję młodzieńcze
I płaczę z tobą... i tym płaczem wieńczę
Mą starość, że Bóg na me dni zgrzybiałe
Nie stępił czucia – schował serce całe
Co jak Chrystusa ręką chleb łamany
Cudownie rośnie – tak, że na miliony
Staje go ... byle kochać – a wzniesiony
Miłością – człowiek powstaje złamany
By być niezłomnym – innym gojąc rany...
Cierpisz – lecz burza niechaj cię nie łamie –
Młodzieńcze! niech mi uśmiech ten nie kłamie
Uśmiech rozdarty twój – on mnie nie złudzi.
Janie ty cierpisz – i nie cierpisz ludzi!...
O nie bluźń starcze! (przebacz mi to słowo)
Możem ich nadto ukochał na ziemi! ..
Dla tego ciszą umilkłem grobową,
I błądzę szkielet pomiędzy żywemi –
Ten Bóg ich kazał ukochać jak siebie
O – jam ich więcej kochał ! – bom nie umiał
Siebie ukochać!. w samolubstwa niebie
Piekielnem – grzebać się w własnym pogrzebie!
O znam ich!.. choć mnie nikt tu nie zrozumiał!..
I kiedym wzleciał młodemi myślami
Jak orzeł młody z gniazda w niebios sklepy
Sam sobie wodzem – gdy rzekli, żem ślepy,
Błogosławiłem im memi skrzydłami
Choć w dole mrówek przeklęły mnie stepy!
Ojcze Gwalbercie – nie pytaj na próżno,
Tyś jest obrazem dobroci anioła,
Lecz nie rozchmurzysz chmur mojego czoła,
O niech ma wdzięczność nie będzie ci dłużną!.
Wypędź mnie z progów tych – jeźlim niegodny –
Tam!.. kędy Alpów siada orzeł głodny –