Byłem przy skonie Tadea Kościuszki,
Konając, podniósł w niebo oczy swoje
Nim głowa spadła do wiecznej poduszki:
I rzeki: o mnichu! módl się za mych braci!
A jeźli który w klasztor twój zabłądzi
Przyjm go – kraj sercem serce ci odpłaci…
Nie długo skonał. Kraj płaci – Bóg sądzi,
W tobie mi synu zapłacił obficie –
Przy mnie zagasło Wielkie męża życie!...
Janie! jam gary – i te skronie siwe
W krótce się, w krótce w marny proch obrócą,
Kiedy ja skonam, ty po mnie zostaniesz
Cieszy, i budzić, błędne, nieszczęśliwe,
A chwile życia cnotami się skrócą
Że sam nie ujrzysz gdy u szczytu staniesz…
A może – może – oby wróżby wieszcze!
Może doczekasz się twej Polski jeszcze –
I jak ksiądz każdy winien w Imię Boga
Pójdziesz na czele z krzyżem w chmurę wroga,
Tak ty zostaniesz tu – mój bracie, Janie,
I poznasz jak nawzajem to czuwanie!...
Gdy z pod twej ręki jaki zmarły wstanie –
Tak tak mój ojcze!... idź spocząć, już rano
Błysnęło z szczytów – śnieżnych gór rozwianą
Chmurą jasności... czoło wsparł o kratę –
Potem Gwalberta ucałował szatę
Z czcią jakąś rzewną, w te jasne zaranie
A Gwalbert rzekł mu doczesne wygnanie!
Chrystus zmartwychwstał, Polska zmartwychwstanie.
Przez Polskę wstanie Polska ma Ojczyzna –
Jej już nie truje tej ziemi trucizna –
Bo z ran jej źródła wolności wypłyną –
O witaj słońce – ze wschodu godziną!...
Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/59
Ta strona została skorygowana.