Co się hebanem w nieładzie rozwiały...
To niewolnica Grecka … tak wyniosła –
Jak gdyby wśród palm na królowę wzrosła –
Że przy niej tyran podły – taki mały! –
Lecz uśmiech chociaż pożyczan od wiosny
Na ustach płacze niemy – i żałosny…
Dziwnym ją wdziękiem niewola … osmętnia,
Wzrok jej omglony … ale znać że w chwili
Kiedy go ogniem w zapał roznamiętnia
Porwać by zdolna żelazo i błysnąć
Ostrzem sztyletu – na tych co zabili
Ducha wolności jak orła śpiącego
Który się żmiji dał za skrzydła cisnąć
I obwić w pierścień bolu piekielnego
Co mu już nieda, nad światem zawisnąć!...
Lecz odkąd ona w tych murach Charemu.
Żyje – i żyjąc niezna co to życie? ...
To tajemnicą – i tylko samemu
Baszy wiadomą – ale Basza stary
Ma ją od chwili jak tych wysp zdobycie
Włosienne jego owiały sztandary…
On ją ukochał tem ostatniem czuciem
Starzejącego serca co się w oczy
Jako wąż patrzy, żebrząc za współczuciem
Nieśmiejąc szkodzić, ale na uboczy
Bezsennie żądłem stróżując przy drodze
I grożąc ciągle – uskrzydlonej nodze!...
I o utratę tego w ciągłej trwodze
Czego nieposiadł nigdy … wpółboleje –
A wpółśmiejący tym śmiechem – głupieje!
Ona w dzieciństwie duszy wspomnieniami
Pomni jak niegdyś młodemi bluszczami
Ruin milczących oplatała skronie
Wśród Termopylskich wąwozów, latami
Dzieckiem igrała, a dziś wzrok w zasłonie
Za woalem gazy – ogniem zemsty płonie
Bo już dziewicą … w wzgórzach Termopylu
Myśl jej tam buja, siejąc iskry w łonie
Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/76
Ta strona została skorygowana.