W której drży niebo gwiazd milionem strojne!...
Wtedy wypływa na powierzchnię wody
Z gitarą w lodzi żeglarz szczęściem młody,
Żeglarz samotny, w cichem zadumaniu,
I wzrokiem błądząc po dalekiej fali
W piosnkę syreny wsłucha się niebacznie
Niewie o świecie i o wiosłowaniu...
I ogniem źrenic wzrok lubej rozpali
Wtem – jeźli burza pieśń swą chórem zacznie
I wrzaśnie wichrów gromadą ku niemu
Biada o! biada łodzi – o! i temu
Co w niej przebiegał fale w zadumaniu!...
Bo chór zgłodniałych wichrów za nim wrzaśnie
Że w fal pościeli bezdennej – daleko
Snem nieprzespanym niewolnika zaśnie
Nad nim ruchome będzie drżało wieko!...
Jak przeszłość matka, w słonecznej miłości
Gdy ludzkość falą płynie – ku wieczności
Gdzie kruszec w posąg stygł nieśmiertelności!...
Biedna dziewczyno!... Gazello swobody!
Choć ogniem słońca niebieskiej urody
Błękitnych źrenic wrą oczy wabiące,
Jednak w nich nie ma wiosennej pogody
Jak modro niebo w chmur kirze tonące!...
Gaśnie pochodnia słońca dopalona
Lecz Eufrozyna nie wzięła gitary
W której się łonie tęskne gnieżdżą czary
Kiedy wieczorem piosnkę poszle z łona –
I dźwięki z wonią w roztwarte puchary
Kwiatów padają – z nowiu barwą złotą
Mdlejąc się pieszczą – konają pieszczotą!...
(Gdy nuci, Seïd, u stóp swej dziewicy
Siada, niewolnik – swojej niewolnicy –)
Na jej ramieniu uwisł gołąb biały
Jakby białością ramion wybielony,
Jej dłoń z gniazda, w pieszczotach żywiony
Muszcząc warkocze co na pierś spływały
Patrzył jej w smutne oczy – zasmucony,
Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/78
Ta strona została skorygowana.