długo trzeba być »podręczną«? Co robić, żeby się tam dostać? Czy może marzyć o takiem niedościgłem szczęściu?
— Matka musiałaby przyjść i sama poprosić te panie — objaśniła z powagą Helenka. — Zresztą, tyś chyba za mała. Masz z 10 lat, nieprawdaż?
— Dwanaście.
— Nie wyglądasz na to — ciągnie »podręczna« z odcieniem wyższości. — Patrz, o pół roku jestem tylko starsza, a sięgasz mi zaledwie do ramienia.
Lucia wspina się na palce.
— A właśnie dostaję ci do ucha — odzywa się tonem tryumfu.
— Pleciesz! Ale to jeszcze niewszystko — mówi Helenka dalej i uśmiecha się napół ironicznie, pół smutno. — Tutaj przychodzić trzeba w kapeluszu, w całej, czystej sukience. Tutaj żadna nie nosi chusteczki na głowie. Z początku posyłanoby cię po igły, nici, śpilki, — lubiłam to nawet, bo jest się prawie ciągle na świeżem powietrzu. Potembyś dopiero przeszła do pracowni. Musiałabyś szyć kieszenie, marszczyć falbany, fastrygować. Wieczorem do podręcznych należy porządek. To już najnudniejsze. A rano na gwałt zbierać porozsypywane śpilki. Młyn prawdziwy! Jednak zarabia się prędko. Ja teraz dostaję dwadzieścia groszy dziennie.
I Lucia odchodzi rozgorączkowana, z zamyślonem czołem.
Raz, na wielkie prośby, Helenka uchyliła trochę drzwi pracowni »spódnic«, — sama uczy się
Strona:PL Eugène Demolder - Kwiaciareczka.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.