Strona:PL Eurypides - Ifigenja w Aulidzie.djvu/30

Ta strona została przepisana.

PRZODOWNICA CHÓRU:
Inaczej się ta mowa, niż poprzednia, świeci.
I słuszność ma, kto swoje rad oszczędza dzieci!
MENELAOS:
Więc nie mam już przyjaciół? O, ja człek bez rady!
AGAMEMNON:
Masz, tylko na przyjaciół nie ściągaj zagłady!
MENELAOS:
Że jednej krwi my oba, w czas się to pokaże.
AGAMEMNON:
Rozsądne poprę kroki, nie szaleństwo wraże!
MENELAOS:
Przyjaciel z przyjacielem winien dzielić znoje.
AGAMEMNON:
Twa dobroć niech mnie jedna, nie szaleństwo twoje.
MENELAOS:
Nie myślisz znosić trudów w Hellady potrzebie?
AGAMEMNON: Bóg jakiś snać opętał Helladę i ciebie!
MENELAOS:
Idź, zdradzaj swego brata, dumny z swej buławy!
Ja innych pójdę szukać środków dla mej sprawy
I innych też przyjaciół!
(na scenę wchodzi GONIEC)
GONIEC:O Agamemnonie!
Ty, wodzu wszechhellenów! Jestem tu w tej stronie
Z twą córką, którąś w domu nazwał Ifigenją.
I mać z nią idzie również, którą ludzie mienią
Twą żonę Klitajmestrą. Jest syn razem z niemi,
Orestes, by ci radość, że tak dawno z ziemi
Ojczystej wyruszyłeś, sprawiło spotkanie.
Po długiej tej podróży siadły nasze panie
Przy zdroju: chłodzą nogi. Konie na murawę
Puszczono, iżby sobie poszczypały trawę.