Strona:PL Eurypides - Ifigenja w Aulidzie.djvu/32

Ta strona została przepisana.

Lecz mniejsza z tem!... Cóż powiem w chwili powitania
Małżonce? Jak ją przyjmę? Jak jej spojrzę w oczy?
Tem większe jeszcze dzisiaj nieszczęście mnie tłoczy,
Że jest tu, niewezwana! Lecz słusznie zrobiła,
Zjechawszy na ślub córki. Wydać skarb ten, siła
Najdroższy w domowinie, przybywa, a oto
Spostrzeże, w jakie dzisiaj wciągnąłem je błoto!
A ona, nieszczęśliwa dziewica... Co prawię? —
Dziewica? Wszak za chwilę dzięki mej obławie
Zaślubi się z Hadesem!... Cóż ja, biedny, zrobię?
„Zabijasz mnie? — tak jęknie — Niechże, ojczę, tobie
I wszystkim twoim drogim przypadnie w udziele
To samo, jakie dzisiaj sprawiasz mnie, wesele!“
Obecny Orest krzyknie coś niezrozumiale —
Lecz ja zrozumiem dobrze te dziecięce żale!
Do jakiejż mnie okrutnej przywiodły zaguby
Heleny i Parysa Priamidy śluby!
PRZODOWNICA CHÓRU:
I mnie nieszczęście króla okrutnie dopieka,
Choć dla was jam niewiasta obca i daleka.
MENELAOS:
O, pozwól mi się, bracie, dotknąć dłoni twojej!
AGAMEMNON:
Tu masz! Zwycięstwo tobie, mnie zaś rozpacz stoi!
MENELAOS:
Przysięgam na Pelopsa, który był rodzicem
I mego i twojego rodzica, z tem licem
Otwartem, na Atreja, co nas spłodził obu,
Zaklinam się, że, mówiąc, użyję sposobu
Szczerego, bez obłudy, że li to przytoczy
Mój język, co mam w sercu. Widząc twoje oczy
Spłakane, jam się wzruszył, samem też o mało
Nie płakał. Odwołuję, co się powiedziało,
Bo nie chcę wobec ciebie postępować srodze.