To miasto barbarzyńskie, skąd się wyprowadza
Ród wodzów, zasię Ftyja i mojego władza
Imienia pójdą raczej w niepamięć! Ofiarna
Zakiśnie, mówię, woda święcona, i ziarna
Jęczmienne się zmarnują[1], zanim ty, Kalchasie,
Ty, wróżu, ty, rozpoczniesz swe obrzędy! Zasię,
Co znaczy taki wieszczek? Prawdy-ć powie mało,
A zato fałszu wiele, ot, jak mu się zdało,
Na chybił-trafił, juści! Jeśli się wydarzy,
Że chybi, to i wówczas łże ten ród wróżbiarzy!
Nie gwoli tego ślubu ja mówię — tysiące
Polują przecież na mnie, mej ręki łaknące —
Lecz przeto, że mnie zelżył Agamemnon srodze.
Sam winien był mnie prosić, jeśli na tej drodze
Na lep chciał złowić córkę, jeśli ręki mojej
Pragnęła dla niej żona i jeśli dla Troi
Potrzeba było tego. Dla naszej wyprawy
Poświęciłbym ją Grekom, tej przysługi krwawej
Nie umiałbym odmówić tym, z którymi społem
Z ojczyzny wyruszyłem. Teraz z jakiem czołem
Mam stanąć wobec wodzów? Jestem dzisiaj niczem,
A oni z obojętnem przyjmują obliczem,
Czy źle, czy dobrze robią. Niebawem w tej sprawie
Rozstrzygnie to żelazo, które ja zakrwawię,
Nim stanę wobec Frygów. Jeżeli kto w świecie
Zapragnąłby mi dzisiaj wydrzeć twoje dziecię,
Uspokój się, potężny bóg ja w twej potrzebie,
A chociaż nim nie jestem, będę nim dla ciebie!
PRZODOWNICA CHÓRU:
Pelido, godna ciebie jest słów twoich siła
I godna pani morza, która cie zrodziła.
KLITAJMESTRA:
O, jakżeż nie za wielkiem słowem ci zapłacić,
Lecz także nie za małem, by twych łask nie stracić?!
- ↑ Str. 49, w. 3: ofiarna zakiśnie... święcona woda i ziarna jęczmienne się zmarnują — Zwierzę ofiarne przed złożeniem w ofierze obryzgiwano wodą święconą i obsypywano ziarnem jęczmiennem.