Strona:PL Eurypides - Ifigenja w Aulidzie.djvu/64

Ta strona została przepisana.

Wyrazy, żeś mnie gwałtem, położywszy trupem
Tantala, mego męża, wziął za żonę, z łupem
Niemowlę połączywszy, które mi od piersi
Przemocą oderwałeś. Potem — jak najszczersi
Bądźmy ze sobą dzisiaj — najechali ciebie,
Dosiadłszy swych rumaków, dwaj w mojej potrzebie
Występujący bracia, matki mojej dzieci
I Zeusa. Lecz mój rodzic, Tyndarej, poleci,
Wzruszony twemi prośby, by ci spokój dano
I pozostawiono żonę. Sam przyznasz, że miano
Małżonki miałam zacnej, zgodziwszy się w domu
Zamieszkać twym, że, pomna niewieściego sromu,
Wierności-m dochowała, żem ci szczęścia błogi
Dobytek pomnożyła. Wchodziłeś w swe progi
Szczęśliwy i szczęśliwy wychodziłeś, panie!
Mężowi taka żona rzadko się dostanie,
Zaś złą nietrudno spotkać. Trzy-m ci dała córy
Przed synkiem tym; z nich jednej chcesz mnie w tej ponurej
Godzinie ach, pozbawić na zawsze! Jeżeli
Kto spyta, przecz zabijasz, jakiejż mu udzieli
Twa warga odpowiedzi? Azali ja może
Odrzeknąć mam za ciebie ? Dlatego, nieboże,
Ażeby Menelaos odzyskał Helenę?!
Ha! Pięknie! Dawać dziecko swe za taką cenę,
Za cenę złej kobiety! Najdroższą ty rzeczą
Opłacasz najpodlejszą! Cóż z mą duszą człeczą —
Jak myślisz? — dziać się będzie, gdy ty ruszysz w boje,
A ja zostanę sama? Jak ja się ostoję,
Naokół mając pustki, pustki w tej niewieściej
Komnacie?! Sama-ć ja tam siedząc w mej boleści,
Narzekać będę z łzami: „O me dziecko lube,
Własny cię zgładził ojciec, nie kto inny zgubę
Sprowadził twą, lecz rodzic! Nie inne cię ręce,
Lecz jego mordowały! Taką nam w podzięce