Strona:PL Eurypides - Ifigenja w Aulidzie.djvu/69

Ta strona została przepisana.

Iżby zginęło na wieki
W puszczy dalekiej,
Tego Parysa, co go Frygów lud
Parysem z Idy zwie!
Tak! Z Idy Parysem zwie go od tej chwili...
Bodajby nigdy nie były te dnie,
Gdzie on, chowany śród trzód,
Wypasujący polanę,
U szklistych przebywał wód!
Nimf zdroje tam srebrem się mienią,
Łąka się mili
Bujną zielenią,
Złociste płoną kwiaty
I hiacyntem, i różą,
Które boginiom służą,
Iżby je ręce ich rwały...
Przed laty
Na tej wspaniałej
Polanie
Trzy boskie zjawiły się panie:
Pallas, i chytra Cypryda
I Hera, z nią razem
Hermes, posłaniec boży.
Jedna, że włócznią włada,
Pallada,
Druga, że za jej rozkazem
W sercach się miłość tworzy,
Trzecia dlatego, iż jest poślubioną
Władcy Zeusa żoną.
Przywiódł je spór,
Która piękniejszą się wyda
Z tych nieba cór.
Dla mnie stąd nastał dzień skonu,
Zaś dla Danaów ma urosnąć sława!