Strona:PL Eurypides - Ifigenja w Aulidzie.djvu/84

Ta strona została przepisana.

Ruszyły wojskiem statki i by nasze dzidy
Zburzyły twierdzę Troi! To niech Artemidy
Zarządzi nam łaskawość!“ I wszyscy Atrydzi
Spuścili na dół oczy, i wojsko się widzi,
Jak wryte stało w miejscu, w jednym zbite rzędzie.
I kapłan się pomodli, i miecza dobędzie,
I szyi się przygląda, gdzieby mógł tym mieczem
Ugodzić jak najlepiej. I w mem sercu człeczem
Ból zrodził się niemały. Czekałem bez ruchu,
Gdy nagle cud się zjawił. Dla każdego słuchu
Wyraźne było każde uderzenie noża,
Dziewica zaś jakgdyby znikła gdzieś w przestworza...
Wtem głośno wrzasnął kapłan, a śladem kapłana
Wrzasnęło całe wojsko. Rzecz niespodziewana!
Albowiem zoczyliśmy, przy ołtarzu blisko,
Niezwykłe, juści z nieba zesłane zjawisko:
Nikt oczom nie dowierzał z zbrojnego zebrania,
Ujrzawszy, jak leżąca tuż na ziemi łania
O kształtach przecudownych i rosłej postawy
Broczyła ołtarz bóstwa strumieniami krwawej
Posoki. Wówczas Kalchas — niech ci się nie zdaje,
Ażeby nie radośnie — zawołał: „Achaje!
Wojsk wspólnych naczelnicy! Widzą wasze oczy
Ofiarę, tę z kniej górskich łanię, która broczy
Ten ołtarz? Tak, bogini zesłała ją sama.
Jest milsza jej od dziewki, snać nie chce, by plama
Szlachetnej krwi dziewiczej zbryzgała świątynię.
Nikt wątpić tu nie może, że w tym swoim czynie
Wskazała, iż ofiarę przyjmuje radośnie,
Bo zsyła wiatr pomyślny, który już nam rośnie,
Abyśmy mogli ruszyć na Troję. Więc dalej!
Co tchu trzeba nam śpieszyć tam ku morskiej fali;
Żeglarze, hej, skierować ku statkom swe kroki!
Albowiem jeszcze dzisiaj z aulidzkiej zatoki