I choć mam zginąć, wrogów zamorduję,
Do zuchwałości bowiem doszłam szczytu.
Bo nie;(zaklinam się na tę boginią
Którą czczę więcéj od wszech innych bogów,
Którąbym z chęcią miała pomocnicą —
Klnę się Hekatą przy moim ognisku
Zamieszkającą) nie może mi serca
Radować ten z nich, który sam się cieszy. —
Tęskne i gorzkie małżeństwo im sprawię
I gorzką troskę za moje wygnanie.
Ale pamiętaj nie szczędzić niczego
Medeo, co rozumne śnisz fortele.
Wesnuj się w samo wnętrze okrucieństwa.
Teraz odwagi skrajne wysilenie.
Widzisz, co cierpisz: Na śmiech więc nie zasłuż,
Z powodu nowych godów Jazona.
Ty bowiem z rodu wzniosłego pochodzisz
Z świetnego rodu boga Helijosa.
O tym wiesz. — My niewiasty do szlachetnych
Dzieł nie jesteśmy tyle uzdolnione
Ale do nizkich... nie ma od nas lepszych
I przemyślniejszych na świecie pracownic.
W górę świętych rzek strumienie
Płyną, Leży dnem do góry
Sprawiedliwość. Lecz chytre ludzi zamysły
Nigdy z wiarą przysiężoną
Z wiarą przysiężoną bogom
Się nie złączą. Odezwą się głosy, odezwą
Takie co rzekną że moje
Życie dobrą miało sławę;
Bo ród niewieści napowrót
Odzyska cześć mu należną
A szydercze obmowiska,
Nie będą już niewiast udziałem.
∗ ∗
∗ |