Jak z córką króla Koryntu małżeństwo?
Nie przeto abym nienawidził związku
Jaki mię z tobą łączył; nie dla tego,
Żebym dla nowéj dziewicy zapłonął
I nie dla tego żebym pragnął jeszcze
Mieć więcéj dzieci; tych co mam jest dosyć;
Lecz z jednéj głównie przyczyny, ażebym
Wspaniale mieszkał i nie czuł ubóstwa.
Biednego bowiem przyjaciel unika;
Ażebym dzieci wychował stosownie
Do mego domu — i zrodził im braci;
Żebym ród w jednych prawach wychowawszy,
Szczęśliwym był. Dla czegóż tobie dzieci
Więcéj potrzeba? Dla mnie zaś pożytek
Wyniknie z tego, gdy przyszłemi dziećmi
Wspomogę te, które posiadam teraz.
Czyż złe zamiary moje? Tybyś nawet
Nie rzekła tego, gdybyś nie dręczyła
Nowemi siebie mojemi szlubami.
Lecz wy niewiasty do tegoście doszły
Że wszystko wtedy wam się dobrze zdaje,
Wtedy jedynie, kiedy wam spokojnie
Płyną małżeństwa nieskalane szluby.
Jeśli przeciwnie zaplami małżeństwo
jaka przygoda, to najlepsze strony
Życia, za najpodlejsze uważacie.
Trzeba zaprawdę było by zkądinąd
Brały się dzieci śmiertelnych, nie z kobiet.
Jeśliby kobiet nie było, to lepiéj
Rodowi mężczyzn byłoby na świecie.
Piękną tu mowę rzekłeś o Jazonie
Lecz dla mnie, chociaż wbrew twéj myśli powiem,
Zdradziwszy żonę; tyś niesprawiedliwy.
O jakże w wielu rzeczach ja się różnię