Nieprzyjaciołką mi jesteś, nie chybiasz
W twoim wezwaniu i posłyszę pewnie,
Czego nowego pragniesz o niewiasto?
Jazonie! proszę cię żebyś zapomniał
O tym, co świeżo mówiłam do ciebie.
Słusznie jest żebyś gniew mój mi przebaczył.
I zważ, że kryje się pod mową moją
Wiele dobrego dla dwojga serc naszych.
Ja się już rozmówiłam z sobą w myśli
I wyłajałam się za popędliwość. —
O nędzna! czemu ja szaleję jeszcze,
Czemu się gniewam na dobrze radzących.
Panującemu téj ziemi się stawiam
Nieprzyjaciołką; mężowi podobnież,
Który mi najdzielniejszą pomoc świadczy,
Przez to, że łączy się z domem królewskim
By swoim dzieciom urodzić królewskich
Braci. Czyż z gniewu nic nie mam opuścić?
Co ja właściwie cierpię, kiedy bogi
Łaskawie mię na drogę wyprawiają?
Czyż nie mam dzieci? Czyż pójdę do kraju,
Gdzie mi przyjaciół niedostawać będzie?
Wyrozumiawszy więc te wszystkie sprawy,
Poczułam dobrze moją niedorzeczność,
Poczułam żem się napróżno gniewała.
Teraz więc chwalę twe myśli, że mądre,
Że ty właściwie troskę mą na siebie
Zabrałeś — a ja bezrozumną byłam,
Bo należało mi zgodzić się z tobą,
I wespół z tobą moich spraw dokonać;
Przystać na nowe twoje szluby z Glauką
I cieszyć się że ona ciebie kocha.
Ale co było — to było. Nic złego
Daléj nie powiem, tylko żem niewiastą.
Nie należało ciebie porównywać