Mieszkać tu, w kraju Korynckiego króla
Bo mam tu nieprzyjaznéj wam opiniją. —
Otóż więc na wygnanie idę. Przecież
Zdawałoby się mi stosowną rzeczą
Uprosić ciebie byś błagał Kreona
By dzieci nasze, przez ciebie chowane,
Z téj ziemi nigdy wygnane nie były.
Czy go namówię? nie wiem; lecz sprobuję.
To poproś aby nowa twoja żona
Swojego ojca ubłagała iżby
Dzieci z téj ziemi wygnane nie były.
O! jaknajbardziéj. Pewnie ją namówię.
Jeśli przynajmniéj ona jest niewiastą.
Ja nawet sama ci w tym dopomogę.
Poszlę jéj bowiem najpiękniejsze dary,
Których, jak wiem, nie było między ludźmi.
Dzieci jéj podarunki te zaniosą.
Lecz jaknajprędzéj potrzeba by jaka
Z moich niewolnic przyniosła mi dary.
Glauke szczęśliwą będzie — i nie z jednéj
Przyczyny ale z dziesięciu tysięcy
Że na takiego natrafiła męża
Jakim ty jesteś i że ma ozdoby
Takie, jak niegdyś Helios ojciec ojca
Mojego swoim potomkom zostawił.