Tak też uczynić spróbuję. — Do domu
Trzeba ci pójść i przygotować wszystko,
Co moim dzieciom na dzień ma wystarczyć.
O dzieci! dzieci! jeszcze macie miasto,
Jeszcze macie dom, gdzie po rozłączeniu
Ze mną nieszczęsną wy mieszkać będziecie.
Mnie zaś na inną ziemię wyganiają
Wprzód nim wam zdołam pociechę zapewnić,
Nim będę mogła uszczęśliwionemi
Was widziéć, wasze uświetnić wesele
I ponieść lampę do szlubnéj komnaty.
O nieszczęśliwa za moją zuchwałość.
Próżno więc was wychowałam, dzieci,
Próżnom ja ciężko się napracowała,
Próżnom okrutne bóle ponosiła.
Zaiste! kiedyś — ja dzisiaj nieszczęsna,
Miałam nadzieję że pomiędzy wami
Wiele się takich znajdzie, które będą
Mojéj starości pielęgnować; kiedy
Umrę, że dobrze me ciało opatrzą
Tak iż mi ludzie będą zazdrościli.
Zniknęły teraz moje słodkie myśli
Bo kiedy będę dzieci pozbawioną
Życie mi gorzkie ciągle płynąć będzie.
Wy już swéj matki miłemi oczami
Nie zobaczycie więcej, bo wejdziecie
W stan życia nowy dla siebie i dla niéj.
O zgrozo! czemu mi się przyglądacie?
Czemu się uśmiechacie ostatecznym
Uśmiechem? Ah! niestety! co ja pocznę?
Opuszcza mię odwaga O niewiasty!
Gdym dzieci jasne oblicze ujrzała.
O nie! nie mogę — precz z postanowieniem
Dawniejszym! — Dzieci uprowadzę z sobą.
Strona:PL Eurypides - Medea.djvu/59
Ta strona została uwierzytelniona.
52
Medea.