Wraz z tobą nędzne to życie zakończył.
Skoro zaprzestał i płaczu i jęku
I skoro podnieść pragnął swoje ciało
Poczuł że mocno, jako laur bluszcz trzyma,
Tak jego cienki płaszcz. Straszliwe były
Jego zapasy z tym płaszczem. On pragnął
Podnieść kolano — a ona nie dała.
Gdyby chciał siłą rozłączyć się z trupem
To trup by ciało starca zdarł od kości.
Po chwili zgasł on i ducha wypuścił
Nieszczęsny — bo silniejszym od przygody
Téj nie był. — Oba trupy leżą terez —
Trup ojca obok trupa córki — razem;
Przygoda ta tęsknoty łzę wyciska. —
Nie będę się rozwodził, co wypada
Tobie uczynić obecnie, bo sama
Wynajdziesz łacno ucieczkę od kary.
Nie od dnia dzisiejszegom zwykł uważać
Sprawy śmiertelne za cień tylko. Ani
Bez drżenia rzekłbym że ci, co się zdają
Tylko mądremi — a w rzeczywistości
Są tylko myśli swoich pająkami
Ściągają zarzut głupoty na siebie. —
Choćby twierdzili że są wśród śmiertelnych
Ludzie szczęśliwi, nie wierzyłbym wcale.
Są tylko tacy, którzy są szczęśliwsi
Od tych, dla których płynie tu pomyślność
Lecz sami nie są wcale szczęśliwemi. —
O wielce demon przycisnął o wielce
Ale i sprawiedliwie Jazona,
O nieszczęśliwa! jak ubolewamy
Nad twym nieszczęściem — o córko Kreona!
Tyś się udała dziś w bramy Hadesu
Dla tego żeś z Jazonem szlub wzięła.
O moje drogie! mnie teraz należy