Zabić me dzieci a potym uciekać —
A czasu nie marnować abym dzieci
Miała zostawić innéj do zabicia,
Coby zdziałała to zaciętszą ręką.
O taki koniecznie im potrzeba zginąć
A gdy tak trzeba, ja sama zabiję;
Tak — ja, która tych dzieci matką jestem.
Uzbrój się serce! czemu jeszcze zwlekam
Z tych strasznych ale przepisanych losem
Nieszczęść zdziałaniem? Nuże ręko moja!
O ręko nieszczęliwa! za miecz weźmij,
Za miecz i posuń się na próg nieszczęsny
Życia; nie splam się podłością; zapomnij
Że to są dzieci moje; me najdroższe;
Że urodziłam je — i o tym także
Zapomnij że ich życie dziś się skończy...
A późniéj płaczem straszliwym ja będę
Wyrzekać, bo to dzieci me najmilsze
A sama jam najnieszczęśliwszą z kobiét.
O Geo! o promieniu świetny
Słońca, patrzcie na nędzną
Niewiastę jak ginie wprzód nim zbrodniczą rękę
Rzuci na dzieci swe.
To potomstwo, wszakże to jéj
Poród złoty, a strach żeby ono
Padło pod ludzi rękami,
Ono krew bogów.
Słońca pochodnio! powstrzymaj!
Wyprowadź z domu zabójczynią
Wyprowadź zaślepioną
Działaniem mścicielek Erynij.
∗ ∗
∗ |