Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/100

Ta strona została przepisana.
ALKESTIS.

Widzę! ach! widzę już
Tę dwuwiosłową łódź.
Jej stróż,
Przewoźnik zmarłych, Charon, z żerdzią w dłoni,
Woła już na mnie: »Pódź!
Czas pruć, czas pruć
Falę tej toni!
Dlaczego zwlekasz? Pódź!!!«

ADMETOS.

O strasznym ty mi prawisz przewozie, o łodzi
Okrutnej! Dolo-ż dolo! Czyż bić tak się godzi?

ALKESTIS.

Ach! Już mnie ciągnie, ach!
Nie widzisz go? O jej!
Pod dach
Umarłych ciągnie mnie Hades!. Te oczy
Straszne! Miej litość, miej!
Do jakich rwiesz mnie kniej?!
Do jakich mroczy?
Puść-że mnie, puść!... O jej!

ADMETOS.

Ból sprawiasz przyjaciołom, przedsię ja i dziatwa
Najbardziej go czujemy. Dola to niełatwa...

ALKESTIS.

Puśćcie mnie, puśćcie! o!
Spocznę! Nie czuję stóp!...
Grób! Grób!
Gdzie moja moc?
Oczy przyćmiewa mi noc!