Że gościa trza przyjmować wesoło? hę? powiedz! —,
Nie z miną pogrzebową! Zawitał wędrowiec,
Przyjaciel twego pana, nie godzi się słudze
Ugaszczać go tak chmurnie i tylko na cudze
Nieszczęście zwracać oko. Chodź tu, chodź, bo może
Coś zyskasz na rozumie! Wiesz ty, czem są boże
Stworzenia? Chyba nie wiesz, bo i skąd? A zatem
Uważaj: Każdy człowiek żegna się z tym światem
I nikt z śmiertelnych nie wie, czy jutra doczeka,
Albowiem przeznaczenia droga jest daleka
I mroczna. Wzrok jej ludzki już się nie doszuka
I na nic tutaj wszelka nauka i sztuka.
To wszystko posłyszawszy, wiedząc już odemnie,
Jak mają się te sprawy, używaj przyjemnie
Żywota, pij, na własność miej dzionek dzisiejszy,
A jutro zostaw losom. I z bóstw najmilejszej,
Kiprydzie, cześć oddawaj. Dobra to bogini
I ludzie ją miłują, bo im dobrze czyni.
O resztę już się nie troszcz, słuchaj rady mojej,
Bo rada, myślę, zdrowa. Wejdź do tych podwoi.
Żałobę rzuć, pij ze mną, uwieńcz skroń i doli
Poprzestań się sprzeciwiać. Wiem, że cię wyzwoli
Puharek: już ja widzę, jak ten napój boski
Unosi cię w swej łodzi od nieszczęść i troski
Do portu weselszego! Juści, ludzie muszą
O ludzkich myśleć sprawach. Lecz dla tych, co z duszą
Posępną i zgryźliwą ziemską chodzą drogą,
To życie nie jest życiem, lecz męczącą trwogą —
Ot, taka jest ma wiara, ufaj mojej wierze.
I my coś wiemy o tem. Ale gdy się zbierze
Klęsk tyle, nie do śmiechu bywa człowiekowi!