Niechże mi bardziej srogi
Śród drogi
Mego żywota nie będzie twój ciężar.
Niżeli dotąd! Bez ciebie
Sam Zeus nic nie zdoła. W swej mnogiej
Sile Chalybów ty łamiesz żelazo!
Z kamiennem stajesz obliczem,
Nie zgina
Snać się przed niczem
Twój umysł.
∗ ∗
∗ |
O, bóstwo zakuło i ciebie
W nierozerwalne kajdany,
Ale ty znoś je, bo niema sposobu,
By kto umarłe mógł przywołać z grobu —
Wszak nawet synowie boży
Padają w mrok niepoznany.
Drogą ci była, żyjąc między nami,
Drogą ci będzie, chociaż w grób się złoży:
Małżonka nad małżonkami,
Lepszej nikt wybrać nie zdoła!
A niechże nie będzie, jak inna,
Ona-ć mogiła królowej,
Niechajże do niej, patrząc na grobowiec,
Niby do bóstwa modli się wędrowiec!
Niejeden też idąc dalej,
Takiemi ozwie się słowy:
»Życie za męża oddała i ninie
Żyje śród bogów! O niechaj ją chwali
Świat, że miał taką — boginię!«