Więc bierz ją w swe progi domowe.
Przekonasz się, że gościem był ci syn Zeusza
Szlachetnym. Teraz spojrzyj! zali cię nie wzrusza
Z małżonką podobieństwo? Wylecz się z swej rany!
Bogowie! Cóż ja powiem? Widok niespodziany!
Naprawdę, czy ma żona jest tak przy ranie blisko,
Czy płoną radość w sercu czcze budzi zjawisko?!
Przenigdy!.. Na swą żonę patrzeć ci wypadło.
A może jest to jakieś upiorne widziadło?
Nie! gość twój chyba duchów nie sprowadza tobie!
Więc ona to naprawdę, com ją złożył w grobie?
Naprawdę!... Wątpisz w szczęście — wcale się nie dziwię.
Do żywej więc przemawiam? Mam ją tak szczęśliwie?
Przemawiaj!... Masz już wszystko, czegoś chciał.
O członki,
O kształty, o źrenice najdroższej małżonki!
Ja mam was! Wbrew nadziejom szczęście mi się iści!