Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/196

Ta strona została przepisana.
MEDEA.

Rozkoszną wieść mi niesiesz, posłańcze przemiły!

POSEŁ.

Co mówisz? Nie szalejesz? Masz-li zmysły zdrowe?
Zburzyłaś dom królewski i o to masz głowę
Spokojną? Z swego serca wyrzuciłaś trwogę?

MEDEA.

Niejedno ja ci na to odpowiedzieć mogę,
Lecz nie spiesz się, mój druhu! Opowiedz dokładnie,
Jak było, gdyż podwójna na mnie radość spadnie,
Jeżeli o ich zgonie wieść usłyszę pewną.

POSEŁ.

Gdy dzieci twoich para przed jasną królewną
Stanęła razem z ojcem, ogromne wesele
Uczuli domownicy, co na klęsk tak wiele
Patrzali w twoim domu. Gruchnęło wokoło,
Że zatarg między żoną a mężem wesoło
Zakończy się nareszcie... I oto z radości
Ten ręce jął całować tych maleńkich gości,
Ów głowę złotowłosą. I ja na pokoje
Niewieście-m szedł za dziećmi — tak się serce moje
Cieszyło. I królewna, którą my tej chwili,
Miast ciebie, jako naszą nową panią czcili,
Nim jeszcze jasne główki twych dzieci spostrzegła,
Nasamprzód na Jazonie swem spojrzeniem legła.
A potem, kiedy weszły twe syny, od razu
Ściągnąwszy brwi, swe lica, blade nakształt głazu,
Z niechęcią odwróciła. Ale mąż twój, pani,
Łagodząc gniew jej, rzecze: »Niechaj cię nie rani
Ich widok, wszak to twoi przyjaciele! Głowę