Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/266

Ta strona została przepisana.

Więc żegnaj!... Do mnie, do mnie, towarzysze młodzi!
Wszak godzi się pożegnać, odprowadzić godzi
Za miasto!... Już czystszego ty człeka, młodzieży,
Nie ujrzysz, choć w to własny mój rodzic nie wierzy.

(Odchodzi wraz z świtą).
CHÓR.

Prawda, gdy myśleć zaczynam
O bóstwach, władnących na niebie,
Wszelakiej zbywam się trwogi.
Lecz dusza ma w smutku się grzebie,
Na zawsze już tracę nadzieję,
Gdy widzę drogi,
Życia ludzkiego koleje:
Jeden znój!
Tak się twój
Codzienny wciąż żywot wlecze,
O biedny, ścigany człowiecze!

*

Bodajby z ręki mi bożej
Los nie poskąpił tej doli:
Niech szczęści mi się na ziemi,
Niech nie znam tego, co boli!
Zbyt się ja nisko nie nagnę
Pomiędzy swemi.
Ale i piąć się nie pragnę:
Wszystko wraz,
Czem mnie czas
Czy dziś, czy jutro obdarzy,
Niech przyjmę z uśmiechem na twarzy.


∗                    ∗

Mózg mi się zmącił nad miarę,
Wszelką straciłam już wiarę,