Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/279

Ta strona została przepisana.
HIPPOLYTOS.

Królowo, patrz! Na jaką zeszedłem ja drogę!

ARTEMIS.

Płakałabym gorąco, lecz płakać nie mogę.

HIPPOLYTOS.

Twój druh, towarzysz łowów, w twych oczach umiera.

ARTEMIS.

Umiera, lecz ma łaska zawsze dlań jest szczera.

HIPPOLYTOS.

Posągów twoich strażnik, kierownik twych koni.

ARTEMIS.

Kipryda to sprawiła, od jej giniesz broni!

HIPPOLYTOS.

Wiem teraz, kto tę zgubę przynosi mi w darze.

ARTEMIS.

O cześć swoją zazdrosna, za czystość cię karze.

HIPPOLYTOS.

Nie mnie samego gubi, troje przez nią pada.

ARTEMIS.

Ty, ojciec, jego żona — okrutna biesiada!

HIPPOLYTOS.

Żałować mam i ojca, którego zgubiła?

ARTEMIS.

Podeszła go jej rady niwecząca siła.

HIPPOLYTOS.

Ach! ojcze! straszne losy zdarzyły się tobie!