Ja muszę umrzeć z córką, ja muszę, na nieba!
O, proszę, nie wiedziałem, że ktoś mnie tak goni!
Jak powój lgnie do dębu, tak ja przylgnę do niej,
Przenigdy, jeśli mędrszym ulegniesz w tym względzie.
Me serce dobrowolnie córki się nie zbędzie.
Ja bez niej nie odejdę, niema to rady.
Posłuchaj-że mnie, matko!.. Do Laertiady
Mam prośbę: Okaż względy mojej rodzicielce,
Tak słusznie zrozpaczonej... Ty, zasię, tak wielce
Nieszczęsna, przestań walczyć z przemożnemi siły!
Czy upaść chcesz na ziemię, chcesz, aby cię biły
Te pięści, by sińcami pokryto twe ciało,
Wyrwane z młodych ramion?! A to by się stało —
Na hańbę by się stało! To się zaś nie godzi!
Więc raczże mnie wysłuchać. Podaj mi najsłodziej,
O matko ma najsłodsza, tę rękę i twarzą
Do mojej zbliż się twarzy! Dziś dla mnie się żarzą
Poraz już ostateczy ten blask, ten krąg słońca!
Poraz już ostateczny, bom bliska jest końca!
Żegnajmy się, o matko, żegnajmy pospołu,
Ty moja rodzicielko!.. A teraz do dołu!
W obliczu słońca dźwigać mam niewoli brzemię!