Pysznimy się, ten z skarbów, zgromadzonych w domu,
Zaś ten, że mu współziomki hołdują, jak komu.
A wszystko to jest niczem — chełpliwość języka
I troska niepotrzebna! Komu dzień umyka
Bez nieszczęść złych — dzień za dniem, tego li na świecie
Szczęśliwym bez ogródki nazywać możecie.
Musiała na mnie wraz
Paść klęska — musiała paść,
Kiedy w idajską haść,
W górski, sosnowy las
Szedł Aleksander po pnie,
Ażeby, przebywszy rozburzone morze,
Zdobyć Heleny łoże,
Po wszystkie dnie
Najcudowniejszej kobiety,
Na którą blask słońca padł.
Trud trudów, męka mąk,
Najgorszy los dla mnie wzrósł,
Kiedy niewoli mus
Zagarnął mnie w swój krąg!
Jeden popełnia błąd
I zło symoidzką owłada równiną,
Jedni przez drugich giną,
Kiedy pasterza sąd
Rozstrzygnął u Idy podnóża
Trzech świętych niewiast spór —
Na mord, na bój rozstrzygnął, na złe rumowiska
Mych komnat! Lecz zapewne i tam się też ściska
Niejedno biedne serce lakeńskiej dziewczyny —