Zbyt liczysz się z motłochem, dla tego ja mogę
Uwolnić cię od strachu, odjąć ci tę trwogę.
Wspólnikiem będziesz moim, wiedzący jedynie,
Co będzie, lecz udziału nie weźmiesz w mym czynie.
A gdyby Achajowie wszczęli bunt lub może
Zechcieli przyjść z pomocą dla tego nieboże
Trackiego rozbójnika, gdy mu los się zdarzy
Na który tak zasłużył, bunt ty uśmierz wraży,
Powstrzymaj swoje wojska! Tylko niech nie będzie
Pozoru, że to dla mnie! W każdym innym względzie
Spokojny bądź! Ja wszystko na dobre sprowadzę.
Co zrobisz? Masz-li w ręce tej zgrzybiałej władzę,
By chwycić nóż i mierzyć w barbarzyńcy głowę?
A może jakie środki? Trucizny jakowe?
Któż dłoń pomocną-ć poda? Gdzież są przyjaciele?
W namiotach tych jest kobiet trojańskich zbyt wiele.
Te branki masz na myśli? Łup naszych żołnierzy?
Do spółki z niemi zemstę spełnię, jak należy.
A gdzież to u białogłów szukać siły męskiej?
Tłum mocny jest, zaś podstęp nie dopuści klęski.
Tak mówisz, ale przecież kobiet ja nie cenię.