Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/360

Ta strona została przepisana.

Biczem wymierza im razy,
Tym najpiękniejszym z koni
Z złotym munsztukiem w pysku.
Para, co w środku, wzięta w jarzmo, goni,
Maści jest szronowatej,
Zaś dwa na lejcach powodne bachmaty
To dwa kasztany
Z pstrymi u kopyt kosmyki.
Tak, w zbroję odziany,
Pędzi Pelida wzdłuż nasady bryki,
Prześciga piasty jej kół.

∗                    ∗

Widziałam dzisiaj i rozliczne statki —
Niewysłowienie to rzadki
Widok dla oka,
Rozkosz głęboka
Na takie patrzeć nawy!
Po stronie prawej
Flocie swych łodzi
Bóg Mirmidonów przewodzi,
Który pięćdziesiąt naw
Wysyła wpław
Do tej wojny.
A na nich mnogi lud zbrojny
Z ftiockiej prowadzon ziemi.
Na rufie okrętu, u góry,
Nereuszowe córy
Świecą się barwy złotemi,
Wojsk Achillowych godła.

*