Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/408

Ta strona została przepisana.
KLYTAIMNESTRA.

Ty pytać śmiesz o krzywdy moje?
Mądrości snać twe słowo mądre nie posiada.

AGAMEMNON.

Zdradzona tajemnica! Zginąłem, o biada!

KLYTAIMNESTRA.

Wiem wszystko! Tak! Słyszałam, jaką tej godziny
Wyrządzić chcesz nam krzywdę! Wyznaniem twej winy
Są wszystkie twe westchnienia! Nie trudź się daremnie!

AGAMEMNON.

Już milczę! Ach! do tego, co tak bije we mnie,
Czelnością miałbym jeszcze wojować i kłamem?!

KLYTAIMNESTRA.

Posłuchaj. I ja również będę z takiem samem
Otwartem mówić sercem. Zaraz na początku
Zagadek ja poniecham i w tym pierwszym wątku
Mojego przemówienia skieruję-ć, w bawełnę
Nie obwijając sprawy, te zarzutu pełne
Wyrazy, żeś mnie gwałtem, położywszy trupem
Tantala, mego męża, wziął za żonę, z łupem
Niemowlę połączywszy, które mi od piersi
Przemocą oderwałeś. Potem — jaknajszczersi
Bądźmy ze sobą dzisiaj — najechali ciebie,
Dosiadłszy swych rumaków, dwaj w mojej potrzebie
Występujący bracia, matki mojej dzieci
I Zeusa. Lecz mój rodzic, Tyndarej, poleci,
Wzruszony twemi prośby, by ci spokój dano
I pozostawiono żonę. Sam przyznasz, że miano
Małżonki miałam zacnej, zgodziwszy się w domu
Zamieszkać twym, że, pomna niewieściego sromu,