Hellada za śmierć twoją! [Pomsta na nią idzie
Za mord, który na tobie spełniono w Aulidzie.]
Cuda prawisz o obcych! Któż przybył w te strony
Z Hellady, niegościnną falą zapędzony?!
I owszem! Idź! Przybyszów przywiedź przed świątynię,
A co zarządzić trzeba, już ja to uczynię.
Pasterz odchodzi.
O serce me nieszczęsne! Wzdyć dla cudzych gości
Łagodne byłoś zawsze i pełne litości.
Nad losem plemienników łzę lałoś niejedną
Na myśl tę, że przed sobą możesz ujrzeć biedną
Ofiarę z ziemi Greków. Lecz od dziś, gdy duszę
Ów sen mi rozgoryczył, że się liczyć muszę
Ze śmiercią Orestesa, nienawiścią dyszę
Do wszystkich, jacykolwiek jesteście przybysze.
To prawda, dziś to czuję, przyjaciółki moje,
Że człowiek nieszczęśliwy, jeżeli ostoję
Miał przedtem lepszą w życiu, dla szczęśliwej doli
Współbliźnich serca nie ma! Szczęście to go boli!
Że nigdy takie wiatry z nieba nie zawiały,
Że statek nie zawinął w Symplegadzkie skały,
Co przywiózłby Helenę, która mnie zgubiła,
A z nią i Meneleja! Jakaż zemsty siła
Spotkałaby ich tutaj! Drugie by tu pono
Mieli Aulis za tamte, gdzie mnie ach! ciągniono,
Jak cielę, gdzie Danaów ręce mnie zakłuły,
A samym ofiarnikiem ojciec był nieczuły!
Ach! Nigdy nie zapomnę o tej strasznej męce,