Ach! jakaż to was, biedni, porodziła matka?
Kto ojcem? Macie siostrę? I czy żyje ona?
O jak młodzieńczych braci będzie pozbawiona!
Któż może naprzód wiedzieć, co na niego padnie!
Zrządzenia juści boże przypadają zdradnie,
Omackiem, i nikt naprzód nie przeczuje klęski.
Niezbadanemi drogi kroczy los zwycięzki!
Skąd tutaj przybyliście, nieszczęśni przybysze?
Z dalekiej was tu ziemi okręt przykołysze,
Byście tu legli w grobie od swoich zdaleka.
I po co te lamenty? Jeśli śmierć nas czeka,
Dla czego masz, niewiasto, jakiekolwiek miano
Ty nosisz, jeszcze wzruszać tych, których skazano?
Nie mądry-ć w moich oczach ten, co raz już stanie
U śmierci wrót i myśli, tu mu narzekanie
Zagłuszy straszną trwogę, choć wie, iż nadziei
Ratunku mieć nie może. I tak się tu klei,
Że z zła jednego zło on podwójne już stwarza:
Z głupoty swej się wyda, a wzdyć umrze! Wraża
Niech dola, co chce, robi, ty nie płacz nad nami!
Obyczaj tego kraju znamy dobrze sami.
Posłuchaj mnie: kto z was się Pyladesem zowie?
Nasamprzód to usłyszeć pragnę w waszem słowie.
Ten oto, jeśli wiedzieć taka jesteś rada.
A w którym greckim kraju ojczyznę posiada?