Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/466

Ta strona została przepisana.
PRZODOWNICA CHÓRU.

Ach! Ach! Co będzie z nami? Niechże mi kio powie! —
Rodzice nasi żyją? Czy pomarli może?

IFIGENIA.

Słuchajcie! Oto myśl ja przed wami wyłożę,
Co wpadła mi do głowy, a co wam, przybysze,
I mnie wyjdzie na dobre, bo juści, jak słyszę,
To zawsze jest najlepszem, co wszystkim dogadza.
Odpowiedz, czy też mógłbyś, jeżeli ma władza
Ocali cię, do Argos pójść, wręczyć orędzie
Tamtejszym przyjaciołom? Dawno temu będzie,
Jak list ten pewien jeniec mi ułożył, juści
Nie winujący ręki mej, że go nie puści,
Lecz śmierć swą składający na karb tego prawa,
Przy którem tu bogini Artemis obstawa.
Nie było do tej pory nikogo z Argosu,
Co mógłby, ocalony za zrządzeniem losu,
Do Argos znów powrócić i zanieść me listy
Któremu z moich bliskich. Więc ty, oczywisty
Mykeńskich rzeczy znawca, świadom mej rodziny,
A przytem umysł, zda się, szlachetny, w krainy
Ojczystej wróć pielesze i wielce bogatą
Za listu przeniesienie raduj się zapłatą:
Wybawiam cię od śmierci! Zaś ta druga dusza
Zostanie tu, bo tak nas prawo miasta zmusza,
I pójdzie na ofiarę bogini — bez ciebie!

ORESTES.

Przepięknie to wyrzekłaś, jeno w tej potrzebie
O jednem zapomniałaś: na rzeź ja nie mogę
Wydawać tego oto i sam brać się w drogę —
To ciężar nazbyt wielki. Nieszczęściami memi